Poncho od baaaaardzo dawna figurowało na mojej zakupowej liście "must have". Czemu tak długo skoro w sklepach dość często da się znaleźć tę część garderoby? Ot óż ubzdurałam sobie, że moje poncho musi mieć to "coś" (bo po co sobie życie ułatwiać, skoro można utrudnić?!) . Nie może to być tylko zwykły "kocyk" ewentualnie przyozdobiony kratką taką czy siaką. Mówiąc szczerze w pewnym momencie straciłam nadzieję, że takie poncho w ogóle istnieje i wtedy... BOOM! Kaśka z LTBG wrzuca na swój istagram zdjęcie najgenialniejszego poncho jakie moje oczy widziały z dopiskiem - wkrótce dostępne. Czatowałam na nie, czatowałam i... oczywiście przegapiłam, bo wyprzedało się w mgnieniu oka. Nie tracąc nadziei wysłałam zapytanie czy będzie restock i na moje szczęście otrzymałam odwiedź twierdzącą. Tak więc z każdego możliwego maila (żeby przypadkiem tym razem nie przegapić) zapisałam się na powiadomienie o ponownej dostępności towaru i po ok. tygodniu poncho wylądowało w...