Skip to main content

Posts

Showing posts from April, 2016

Long Time No See

Gdy byłam w IV klasie podstawówki dostałam od taty swoje pierwsze w życiu jeansowe ogrodniczki. Pamiętam że pokochałam je wtedy miłością przeogromną. Nosiłam je praktycznie cały czas, jedynie z przerwami na pranie. Ogrodniczki+zielony crop top (wtedy zwany przeze mnie niefachowo krótką bluzką ;)) +czapka Charlotte Hornets (oczywiście noszona daszkiem do tyłu) to był mój zestaw na szkole dyskoteki, który w mojej subiektywnej opinii przebijał stroje innych koleżanek. Jednak wraz z zakończeniem roku szkolnego, skończyła się także moja miłość do tych spodni. Znalazłam sobie nowy obiekt westchnień - sztruksy, a ogrodniczki popadły w niepamięć na dłuuuuuugie lata. A tak naprawdę to nawet dziesięciolecia(!!!), ponieważ moją drugą parę zakupiłam dopiero w tym roku na zimowej wyprzedaży. Nie wiem czy kierował mną sentyment czy była to racjonalna potrzeba posiadania tego typu spodni, tak czy siak ogrodniczki wylądowały w mojej szafie. Dziś debiutują na blogu, co prawda nie w tak "trendy s

Let's Do It Again

  To naprawdę zastanawiające, że poncho które ostatnio noszę niemal codziennie na blogu pojawiło się tylko raz i to wiele miesięcy temu. Postanowiłam naprawić to niedopatrzenie i ponownie Wam je zaprezentować. To właśnie ono stanowiło element wyjściowy, wokół którego zbudowałam całą swoją stylizację. Ograniczyłam się do czerni i bieli (choć to żadna nowość w moim wykonaniu) i postawiłam na rockowy szyk. Dlatego wybrałam skórzane rurki oraz ćwiekowane botki na obcasie. Biały akcent stanowi koszula należąca do mojego męża, który nie wiem czemu nadal jest zdziwiony gdy zauważy że "pożyczyłam" od niego jakieś ubran ie... Choć przecież wyciągnęłam ją z naszej wspólnej szafy, więc tak naprawdę czuję jakby koszula moja ;) Wam też się zdarza coś pożyczyć coś od męża/chłopaka czy też od mamy (tak tak, to też robiłam) ? Jeśli tak to co najczęściej podbieracie? ENG: I was really surprised when I discovered that I've showed you this poncho only once! I wear it almost everyday, so I

Go Left

Gdybym miała patrzeć na znaki z nieba, to ten post nie powinien powstać. Dlaczego? Przez cały dzień cudownie świeciło słońce, które schowało się za chmury gdy tylko wyszłam z domu. Oczywiście kiedy dotarłam do miejsca spotkania z moim fotografem (a.k.a mężem) zaczął padać deszcz. Stwierdziliśmy że na pewno tylko chwilowo, więc poczekamy po prostu pod jakimś "daszkiem" aż się skończy. I tak czekaliśmy i czekaliśmy, ale deszcz się jakoś nie przejmował naszą kiepską sytuacją i padał w najlepsze. Na szczęście okazało się, że miejsce w którym byliśmy jest całkiem nie brzydkie i zdjęcia jednak powstały :) Tak więc jakimś dzikim fartem udało mi się dla Was uwiecznić mój zestaw który można określić jako zwyklak z nutą elegancji. Podarciuchy i jeansnowa torebka z naszywkami (czyż nie jest urocza? ♥) to bardziej codzienna część mojego stroju, zaś marynarka (którą widzieliście już w TUTAJ w moim domowym poście) dodaje całości odrobinę bardziej wyrafinowanego szyku. Baleriny łączą t

Now Or Never

Do tej pory jak mantrę powtarzałam, że nigdy nie założę rajstop do butów peep toe. Jak widzicie słowa nie dotrzymałam, choć tak naprawdę ugięłam się tylko częściowo. Połączeniu butów z odkrytym palcem i klasycznych beżowych rajtek nadal mówię stanowcze NIE, ale połączenie tego rodzaju obuwia z kabaretkami to już zupełnie inna bajka. M ój mąż twierdzi, że "takie rajstopy to nie rajstopy", dlatego twierdzę że swoje postanowienie złamałam jedynie w drobnej części.  Moja kobieca intuicja podpowiada mi, że kabaretki niedługo przeżyją swój modowy renesans (zwłaszcza że lata 90-te wracają w tym sezonie, a co za tym idzie powieje trochę grungem) . Ufam swojemu przeczuciu, więc w mojej szafie kabaretki wylądowały nie tylko w postaci rajstop, ale także w wersji skarpetkowej i podkolanówkowej. Domyślacie się pewnie, że przez to na blogu zagoszczą jeszcze nie raz. A Wy macie swoje modowe obietnice NIGDY tego nie założ ę, które jednak teraz zdarza Wam się nosić? A może udało Wam się dotrz

It's Here

  Kochani! Czy Wy też to czujecie? Nadeszła wiosna! Nie tylko ta kalendarzowa, ale również i pogodowa. Skończył się okres zimowego letargu, więc postaram się aby na blogu działo się więcej i posty pojawiały się częściej. Zima to dla mnie okropny czas i najchętniej zwinęłabym się w kłębek pod kołderką i zapadała w sen, aż do wiosny. Cel na mroźną pogodę jest tylko jeden - jakoś przetrwać. A wiosną? Wiosną wszystko jest lepsze, więc mam nadzieję że i poziom bloga też taki będzie. Dzisiejszy zestaw składa się z ubraniowych klasyków jednak moje są w troszeczkę odpimpowanej (przepraszam, ale zupełnie nie mogłam znaleźć innego słowa) wersji. A więc co my tu mamy? Biała koszula. Klasyk? Klasyk! Jednak ja postawiłam na taką w stylu boho. Falbana przy dekolcie oraz jako wykończenie rękawów, to ciekawa alternatywa dla typowej białej bluzki. Zwłaszcza że falbany to jeden z mocniejszych trendów w tym sezonie. Tak więc wszystkie falbaniaste rzeczy wyciągamy z szafy i nosimy dumnie niczym IT GIRLS.