Skip to main content

Posts

Showing posts from June, 2016

Gettin' Hot In Here

No i dopadły nas tropikalne upały! W taką pogodę najlepszym ubiorem jest zdecydowanie kostium kąpielowy. Niestety taki strój dopuszczalny jest jedynie na plaży i nadmorskich kurortach, więc trzeba wymyślić jakąś alternatywę by przetrwać wysokie temperatury w miejskiej dżungli. Moim zdaniem nie ma na to lepszych metod niż ograniczenie ubrań do niezbędnego minimum (na golasa nie można latać!) oraz powiedzenie pa pa wszystkim syntetycznym materiałom i postawieniu na te naturalne.  W myśl tych zasad zdecydowałam się na prosty zestaw złożony z białego lnianego topu (strzał w 10!) , jeansowej spódniczki i espadryli. Żadnych marynarek, obwieszania się biżuteria (choć w sumie tego to nigdy nie robię) czy warstwowego ubioru (warstwy są fajne o ile nie powodują że ciekną z ciebie hektolitry potu) . Na szyję założyłam wariację na temat chokera czyli kawałek białego sznurka ;) Mimo że na dworze było 37 stopni (!!!) udało mi się jakoś przetrwać, a nawet bym powiedziała że nie odczuwałam tak bardz

But I Like It

W dzisiejszym poście pokażę Wam moje "najbrzydsze buty". Właśnie taki niechlubny tytuł nadał im mój mąż. Nie jestem jednak przekonana czy wiele dziewczyn się z nim zgodzi, bo właśnie te klapki wyprzedały się ze sklepu w ekspresowym tempie. Ok... może są specyficzne i odrobinę niedorzeczne, ale zdecydowanie mają w sobie to "coś" co przykuwa uwagę. Moją uwagę przykuły na tyle, że zdecydowałam się na ich kupno mimo, że klapek na obcasie do tej pory nie nosiłam. Przykuwają również uwagę przechodniów na ulicy. Nie wiem czy mają oni pozytywne czy negatywne odczucia na ich widok, ale jedno jest pewne - nie da się obok nich przejść obojętnie. W związku z tym że postawiłam na "dające silne wrażenia estetyczne" obuwie, to resztę postanowiłam utrzymać stonowaną i klasyczną. Czarne rurki (ja sięgnęłam po podarte) , białe body i czarna marynarka stanowiły idealne tło dla moich "ekscentrycznych" butów.  Dziewczyny (i chłopaki też) powiedzcie co sądzicie o c

Mom Jeans

Jeszcze kilka lat temu mom jeans były uważane za szczyt obciachu. Na takie "marchewy" w lumpeksach nawet nikt nie patrzył, więc Levi'sy o tym kroju pozostawały do wyprzedaży i można je było wtedy kupić za grosze (głównie po to by przerobić je na szorty) . Obecnie jeansy w stylu tych, które nosiły nasze mamy na początku lat 90-tych to jeden z większych modowych hitów. Pokochałam je także i ja (mimo że mam szerokie biodra i teoretycznie nie powinnam ich nosić) .  Oczywiście idealnej pary troszkę się naszukałam. Musiała mieć nie tylko krój, ale i kolor przywodzący na myśl dawne lata. Dodatkowo (inaczej niż zwykle) nie mogła być podarta i mieć rozsądną cenę. Warunków jak widzicie nie było mało. Na szczęście udało mi się znaleźć jeansy, które spełniały wszystkie kryteria. Mogę więc zaprezentować Wam moje idealne mom jeans , które zestawiłam z białą, falbaniastą bluzką oraz czarna marynarką (która w ostatnim czasie należy do grona moich ubraniowych faworytów) . A Wy dziewczyn

Mam się w co ubrać!

W ostatnim poście wspomniałam Wam, że istnieje książka która pomogła mi zdefiniować jakie ubrania tak naprawdę lubię, a jakie były jedynie sezonową zachcianką. To dzięki niej od kilku tygodni z szafy przestały wysypywać się nienoszone ciuchy, a z moich ust już nie padają słowa "nie mam się w co ubrać". Niemożliwe? A jednak! Ta magiczna książka, która tak ułatwia "modowe życie" , to "Slow Fashion. Modowa rewolucja" Joanny Glogazy czyli autorki bloga Style Digger . O "Slow Fashion" słyszałam już od dawna, bo umówmy się - jak znana blogerka wydaje książkę to wszyscy w "środowisku" wiedzą. W pierwszym momencie zasugerowałam się tytułem i pomyślałam, że będzie to publikacja o tym, że warto inwestować w dobre jakościowo ubrania a nie wydawać pieniądze na poliestrowe śmieci. To wiedziałam już bez czytania, więc na początku nie byłam zbyt zbytnio zainteresowana zakupem owej książki. Jednak jakiś czas później na Instagramie Agnesy Adamczak zoba

Better Late Than Never

Niedawno (ale lepiej późno niż wcale) uświadomiłam sobie, że jestem wielką fanką jeansów. To "olśnienie" wywołane było lekturą pewnej książki, która bardzo ułatwiła moje "modowe życie". Myślę że powiem Wam o niej troszkę więcej w kolejnym poście, bo zdecydowanie zasługuje ona na oddzielny wpis. Teraz natomiast wróćmy do mojego "odkrycia" które spowodowało, że na blogu pojawia się coraz więcej postów z jeansami, czyli postów przed którymi przez wiele lat się wzbraniałam i dodawałam je bardzo, bardzo rzadko. Czemu tak robiłam? Wydawało mi się że ten rodzaj spodni  jest zbyt nudny by pokazywać go na blogu. Teraz jednak sama siebie pytam - jak może być nudne coś co: po pierwsze zalicza się do modowej klasyki (a klasyka nigdy nie jest nudna) , a po drugie ma tak wiele wariacji na swój temat że po prostu nie ma prawa się znudzić. Klasyczne, rurki, boyfriendy, girlfriendy, mom jeans, dzwony i wiele, wiele innych. Zwykłe lub podarciuchy (moje ukochane) . Każd

My Pony

Kochani! Wszystkiego najlepszego dla wszystkich małych i dużych dzieciaków z okazji Dnia Dziecka. Mimo że ja już zdecydowanie wpisuję się w tę drugą grupę (no chyba że chodzi o wzrost - wtedy jednak należę do maluchów) jest to niezmiennie jeden z moich ulubionych dni w roku. Mogę wtedy jeść białą czekoladę i lody w ilościach ogromnych, a wyrzuty sumienia jakoś mnie nie atakują - w końcu taki dzień trzeba obchodzić z pompą, co nie? ;) Oczywiście na każde wielkie święto należy się odpowiednio ubrać. Ja postawiłam na trochę bajkowy i trochę milusi (czy to nie cudowne słowo?! ) zestaw, ale jednak w stylu dużej dziewczynki. Biały t-shirt z jednorożcem (obok którego nie mogłam przejść obojętnie w sklepie) , pierzaste buty i torebka idealnie wpisują się w klimat Dnia Dziecka, zaś biała marynarka zarzucona na ramiona (kto ma czas wkładać ręce w rękawy?! ;)) dodaje elegancji i powagi. Podarciuchy natomiast... cóż podarciuchy to po prostu "moja rzecz" o chokerze już nie wspominając ;